Parafia Najświętszego Serca Jezusa w Śremie,

Archidiecezja Poznańska

Słowo Księdza Arcybiskupa Stanisława z inauguracji Kaplicy Wieczystej Adoracji

Dodano: 11.12.2023

Abp Stanisław Gądecki

Pierwej święta w żywocie matki, niż zrodzona. Poświęcenie Kaplicy Wieczystej Adoracji (Śrem, kościół NSPJ – 7.12.2023).

 

Adwent jest okresem, w którym rozważamy skutki grzechu pierworodnego oraz oczekiwanie ludzkości na wyzwolenie z tego stanu; na przyjście Zbawiciela, Syna Bożego. W czasie przygotowania do tego wydarzenia nie może zabraknąć Maryi Panny, tzn. Tej, której grzech nigdy nie dotknął. Obchodząc dzisiaj wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, podkreślamy całkowitą wolność Maryi od grzechu.

W takich okolicznościach chciałbym podjąć dwa tematy: pierwszy to Maryja Niepokalanie Poczęta a drugi to rozpoczęcie Wieczystej Adoracji w tutejszej parafii i tutejszym regionie.

 

1.       NIEPOKALANIE POCZĘTA

a.       Rozważając prawdę o Niepokalanie Poczętej, Kościół najpierw zatrzymuje się nad kwestią upadku pierwszych rodziców, czyli nad faktem, iż każdy człowiek „narodzony z niewiasty” nosi w sobie piętno tego grzechu (Hi 14,2). „Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka” (Ps 51 [50], 7).

Każdy przychodzący na ten świat człowiek jest naznaczony grzechem pierworodnym. Grzech ten jest „przenoszony” wraz z przekazywaniem natury ludzkiej, która u Prarodziców – ze względu na ich nieufność i nieposłuszeństwo Bogu – została pozbawiona pierwotnej świętości i sprawiedliwości. „Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli […] śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama” (Rz 5,12.14). Grzech pierworodny – jak wyjaśnia Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 404) – nie jest popełniany, lecz „zaciągany”; nie jest aktem, ale stanem, w jakim poczyna się człowiek.

Człowiek bowiem nie ufa Bogu. Podszepty węża wzbudzają w nim podejrzenie, że w ostatecznym rozrachunku Bóg nas czegoś pozbawia w naszym życiu, że jest naszym rywalem, który ogranicza naszą wolność i że staniemy się w pełni ludźmi dopiero wtedy, kiedy odsuniemy Go na bok. Krótko mówiąc, że tylko w ten sposób możemy w pełni urzeczywistnić naszą wolność. Człowiek żyje nękany podejrzeniem, że miłość Boga rodzi uzależnienie, że musi rzekomo uwolnić się od tego uzależnienia, aby być w pełni sobą. Człowiek nie chce przyjmować swego istnienia i pełni swego życia od Boga. Chce sam czerpać z drzewa wiadomości dobra i zła i mieć możność kształtowania świata. Chce sam zrównać się z Bogiem oraz własnymi siłami pokonać śmierć i ciemności. Nie chce polegać na miłości, która nie wydaje mu się godna zaufania. Polega jedynie na wiedzy, bo ona daje mu władzę. Bardziej niż do miłości dąży do władzy i dzięki niej zamierza samodzielnie kierować własnym życiem. Czyniąc to, zawierza bardziej kłamstwu niż prawdzie i przez to pogrąża swoje życie w pustce; pogrąża je w śmierci (por. Benedykt XVI, Niepokalana Matka pielgrzymującego Kościoła. Homilia w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – 8.12.2005).

„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15). Księga Rodzaju zapewnia nas, że w ciągu całych dziejów ludzkości trwać będzie nieustanna walka między człowiekiem a wężem, tj. między człowiekiem a mocami zła i śmierci. Zapowiada jednak, że pewnego dnia „potomstwo” Niewiasty zwycięży i zmiażdży głowę węża, czyli śmierć. Że potomstwo Niewiasty — w tym także i Ona sama – zwycięży i dzięki temu – poprzez człowieka – zwycięży Bóg.

b.       W tym powszechnym prawie grzechu pierworodnego istnieje – jak zapowiada Apostoł Paweł – jeden wyjątek, a jest nim Chrystus, „który nie znał grzechu” (2 Kor 5,21). Grzech, który jak rwąca rzeka wciąga w swoje odmęty całą ludzkość, zatrzymuje się w obliczu Odkupiciela i Jego Matki. Z jedną tylko istotną różnicą; Chrystus jest cały święty dzięki łasce, która w Jego człowieczeństwie pochodzi od osoby boskiej; Maryja natomiast jest cała święta dzięki łasce otrzymanej dzięki zasługom Zbawiciela.

„Zaciążył grzech pierworodny

Nad bytem wszystkich pokoleń

I tylko Pana i Ciebie

Nigdy nie dotknął swą skazą”

(z hymnu na Jutrznię dzisiejszej uroczystości)

Dlatego św. Ireneusz przedstawia Maryję jako nową Ewę, która dzięki swojej wierze i posłuszeństwu  uczyniła zadość niewierze i nieposłuszeństwu Ewy. Wypadało bowiem, by – podobnie jak Chrystus, nowy Adam – również Maryja, „nowa Ewa”, nie zaznała grzechu i przez to była lepiej przygotowana do współpracy w dziele odkupienia (por. św. Jan Paweł II, Katecheza podczas audiencji generalnej – 29.05.1996).

„Tak więc Bóg jest Ojcem stworzenia, które uczynił,

a Maryja Matką stworzenia odtworzonego.

Bóg jest Ojcem ustanowienia wszystkiego,

a Maryja Matką przywrócenia wszystkiemu pierwotnego ładu.

Bóg zrodził Tego, przez którego wszystko się stało,

Maryja zaś wydała na świat Tego, przez którego wszystko zostało zbawione.

Bóg zrodził Tego, bez którego w ogóle nic by się nie stało,

a Maryja wydała na świat Tego, bez którego w ogóle nic nie byłoby dobre”

(św. Anzelm, Mowa 52)

Normalnie rzecz biorąc, to stworzenie powinno się zbliżać do Stworzyciela. Tymczasem w Jezusie Chrystusie stało się poniekąd odwrotnie. To Stwórca zbliżył się do stworzenia. W tym celu przygotował sobie Niepokalaną Matkę, aby Ona niejako przyciągnęła Go na naszą ziemię. Bóg musiał najpierw wzbudzić na świecie cnotę, która byłaby zdolna przyciągnąć Go do nas. Potrzebował Matki, która by Go zrodziła w ludzkim świecie. Cóż wtedy uczynił? Stworzył Dziewicę Maryję, czyli sprawił, że na Ziemi pojawiła się czystość tak wielka, iż w tej przejrzystości mógł się zogniskować i pojawić jako Dziecię” (por. Teilhard de Chardin, Środowisko Boże, cz. 3). Ona była pierwszą niewinnością tego świata.

W Jej Sercu nie było nawet cienia egoizmu. Ona nie pragnie niczego dla siebie, pragnie jedynie chwały Bożej i zbawienia ludzi. Nawet ten szczególny przywilej, dzięki któremu została zachowana od grzechu pierworodnego, nie jest przez Nią traktowany jako tytuł do chwały, ale jako wezwanie do całkowitego oddania się na służbę misji Jej Syna, przez którego Bóg dokonał odnowienia całej ludzkości.

Za uznaniem tego przywileju Niepokalanego Poczęcia Maryi opowiadali się już w II wieku św. Justyn (100-167), św. Ireneusz (ok. 140-200), a zwłaszcza św. Augustyn (354-430), którzy wskazywali na szczególną rolę i wybranie Maryi spośród wszystkich ludzi i nazywali Ją czystą, bez skazy, niewinną. W XIII w. zaś bł. Jan Duns Szkot wskazał, że uchronienie Bożej Rodzicielki od grzechu pierworodnego dokonało się mocą odkupieńczego zwycięstwa Chrystusa.

Tę prawdę ogłosił uroczyście – bullą Ineffabilis Deus (Niewyrażalny Bóg) – papież Pius IX dnia 8 grudnia 1854 r. W tym dokumencie napisał: „Ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana jako nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć”. To znaczy, że Bóg ze względu na przyszłe zbawcze wydarzenie zwiastowania uchronił Maryję przed grzesznością. Matka Boża była więc poczęta w łasce uświęcającej i wolna od wszelkich konsekwencji wynikających z grzechu pierworodnego. Łaska została dana Maryi nie tylko dla udoskonalenia Jej osoby, ale w związku z Jej misją macierzyńską. Przywilej zachowania od grzechu pierworodnego oznacza, że została Ona jako pierwsza odkupiona przez swojego Syna. Jej piękno, będące odbiciem piękna Chrystusa, jest dla wszystkich wierzących rękojmią zwycięstwa łaski Bożej nad grzechem i śmiercią”. Maryja potwierdziła ogłoszony cztery lata wcześniej dogmat, mówiąc do Bernardety Soubirous: „Jestem Niepokalane Poczęcie”.

Zbyt dobrze znamy jarzmo grzechu i jego skutki i wiemy, jak on nam ciąży. Szukamy i pragniemy dobra, a ciągle grzeszymy, odrzucamy go, a ciągle powraca. I w tej sytuacji jest dla nas ogromną pociechą fakt, że był ktoś, kto nie podlegał temu grzechowi, był od niego wolny, czysty; od grzechu pierworodnego i od jakiegokolwiek innego grzechu. Stąd też kult Najświętszej Maryi Panny rozwija się bujnie, gdziekolwiek tylko dotarło chrześcijaństwo; na wszystkich szerokościach geograficznych. Stąd też ludzie skalani grzechem garną się do niej z prośbami o pomoc. Staje im przed oczyma nowa Ewa, która przyniosła ludziom radość uwolnienia od grzechu.

 

2.       WIECZYSTA ADORACJA

a.       Drugim tematem dzisiejszego rozważania jest Wieczysta Adoracja. Również ten temat ma swoje połączenie z życiem Najświętszej Maryi Panny. Papież Jan Paweł II uczy, iż nawiedzając Elżbietę, Maryja nosi w swoim łonie Słowo, które stało się Ciałem. W pewnym sensie jest Ona „tabernakulum”, jest pierwszym „tabernakulum” w historii, w którym Syn Boży (jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu) pozwala się adorować Elżbiecie, niejako „promieniując” swoim światłem poprzez oczy i głos Maryi (Ecclesia de Eucharistia, 55).

W języku greckim adoracja nazywa się proskynesis, czyli pokłon, pochylenie głowy, przyklęknięcie, pochyleniu się przed kimś, padnięciu na kolana aż po dotknięcie czołem ziemi, co jest wyrazem oddawania czci Bogu, który jest miłością. Akt ten mógł być też wstępem do przedstawienia jakiejś szczególnie ważnej prośby (Rdz 23,7.12). Księga Wyjścia zapoznaje nas z aktem czci, dokonanym także nie indywidualnie, ale  przez cały zgromadzony lud. Z kolei łacińskie słowo ad-oratio, znaczy pocałunek, uścisk, a więc także wyraz miłości i uszanowania.

Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, że „adoracja jest zasadniczą postawą człowieka, który uznaje się za stworzenie przed swoim Stwórcą. Wysławia wielkość Pana, który nas stworzył, oraz wszechmoc Zbawiciela, który wyzwala nas od zła. Jest uniżeniem się ducha przed ‘Królem Chwały’ (Ps 24, 9-10) i pełnym czci milczeniem przed Bogiem, który jest ‘zawsze większy’” (KKK, 2628). Mamy zatem w modlitwie adoracyjnej uznanie swojej zależności wobec Stworzyciela, pokorę, pełne czci milczenie przed Bogiem, oparcie się na Nim, a także wysławianie Go. Adoracja Najświętszego Sakramentu to przebywanie przed nim wyrażające boską cześć dla Chrystusa obecnego pod postaciami eucharystycznymi, połączoną z pragnieniem naśladowania Go, ofiarowania siebie i zjednoczenia się z Nim w komunii.

Adoracja Najświętszego Sakramentu jest to cudowne spotkanie z Jezusem. Nie jest ona łatwa, szczególnie na początku, ale nie trzeba się tym zrażać. Te kłopoty wynikają z tego, że nam ludziom XXI wieku trudno jest przebywać w ciszy. Wystarczy się rozejrzeć, wszędzie obecny jest hałas, szum, zgiełk: na ulicy, w sklepie, w szkole, w domu. Trud adorowania w ciszy wiąże się też z nieumiejętnością wsłuchiwanie się w innych.

Indywidualne adorowanie i kontemplacja Chrystusa w Najświętszym Sakramencie nie oddala nas od ludzi, wręcz przeciwnie – uwrażliwia nas i otwiera nas na ich radości i smutki, rozszerza nasze serca. Uczy nas solidarności z bliźnimi, zwłaszcza z „najmniejszymi”. „Ci, którzy trwają przed Panem, pełnią zatem bardzo ważną posługę;  przedstawiają Chrystusowi tych wszystkich, którzy Go nie znają lub są od Niego oddaleni; w ich imieniu czuwają przed Jego obliczem (Jan Paweł II, List do biskupa Liège Alberta Houssiau z okazji 750-lecia święta Bożego Ciała).

Ożywienie kultu eucharystycznego jest sprawdzianem prawdziwej odnowy duchowej. Stanowi punkt kulminacyjnym tej odnowy. „Jezus oczekuje nas w tym Sakramencie miłości. Nie żałujmy naszego czasu na spotkanie z Nim w adoracji, na kontemplację pełną wiary i gotowości wynagrodzenia wielkich win i występków świata” (Dominicae cenae (o tajemnicy i kulcie Eucharystii), 3).

Adoracja jest niezbędna dla życia duchowego, ponieważ najpierw musimy starać się „być” zanim zaczniemy „działać”. Przypomnijmy sobie słowa, jakimi Jezus napomniał Martę: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba [mało albo] tylko jednego” (Łk 10,41-42).

b.       Osobista łączność, jaką nawiązujemy z Chrystusem eucharystycznym odsyła nas z kolei do wspólnoty kościelnej, uświadamiając nam naszą przynależność do Ciała Chrystusa. Dlatego – poza zaproszeniem poszczególnych wiernych, by osobiście znajdowali czas na przebywanie na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem – obowiązkiem każdego kapłana jest zachęcenie parafii i różnych grup kościelnych do praktyki adoracji wspólnotowej (por. Sacramentum caritatis, 68).

Tak, „nasze chrześcijańskie wspólnoty winny zatem stawać się prawdziwymi «szkołami» modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć aż po prawdziwe « urzeczenie» serca. Ma to zatem być modlitwa głęboka, która jednak nie przeszkadza uczestniczyć w sprawach doczesnych, jako że otwierając serce na miłość Bożą, otwiera je także na miłość do braci i daje nam zdolność kształtowania historii wedle zamysłu Bożego” (List apostolski Novo Millennio Ineunte,33).

Niech więc także i tutaj – w Śremie – powstanie stowarzyszenie wiernych, które podejmą stałą praktykę adoracji Najświętszego Sakramentu, stając się zaczynem kontemplacji dla miasta i okolicy. Niech ono przypomina każdemu o centralnym miejscu Chrystusa w życiu jednostek i społeczeństwa.

„Pozostawajmy długo na klęczkach przed Jezusem Chrystusem obecnym w Eucharystii, wynagradzając naszą wiarą i miłością zaniedbania, zapomnienie, a nawet zniewagi, jakich nasz Zbawiciel doznaje w tylu miejscach na świecie. W adoracji pogłębiajmy naszą osobistą i wspólnotową kontemplację, posługując się modlitewnikami, które czerpią inspirację ze słowa Bożego i z doświadczenia licznych dawnych i współczesnych mistyków. Także różaniec […] stanie się szczególnie odpowiednim sposobem kontemplacji eucharystycznej, realizowanej razem z Maryją i w Jej szkole” (Mane nobiscum Domine, 18).

 

ZAKOŃCZENIE

Na koniec dzisiejszej refleksji, chciałbym jak najserdeczniej podziękować księdzu kanonikowi Ryszardowi Adamczakowi, wikariuszom Łukaszowi Bąbelkowi, Sławomirowi Rzepce i ks. Romanowi Smółkowskiemu oraz całej wspólnocie parafialnej za przygotowanie tej przepięknej kaplicy Wieczystej Adoracji w tutejszym kościele. Najszczególniejsze podziękowania należą się pracy organizacyjnej fundacji Adoremus Te Christe. Niech ona przypomina każdemu z nas o centralnym miejscu Chrystusa i Jego Matki w życiu człowieka, narodu i Kościoła.

A zatem „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą” – mówi anioł, objawiając w ten sposób  najgłębszą tożsamość Maryi. Ofiaruje nam wyjaśnienie tajemnicy, której wigilię dzisiaj obchodzimy. Potwierdza, iż Maryja – już od chwili poczęcia Jej przez rodziców – była przedmiotem szczególnej miłości Boga, który w odwiecznym zamyśle wybrał Ją na matkę swojego Syna. Dlatego właśnie anioł zwraca się do Niej imieniem, które w domyśle oznacza: „od zawsze napełniona miłością Boga”; od zawsze napełniona Jego łaską. Doskonale dobra, piękna i święta. Niech więc Niepokalana przypomina nam nieustannie, że Bóg w Chrystusie „wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1,3-4). Amen.

Zobacz także...

8 grudnia spotkanie dla Adorujących z okazji 1. rocznicy działania Kaplicy Wieczystej Adoracji w Śremie

Zobacz więcej

Sympozjum o Abp Baraniaku

Zobacz więcej

1 i 2 listopada – porządek nabożeństw

Zobacz więcej

Spowiedź przed Uroczystością Wszystkich Świętych w naszym kościele

Zobacz więcej