Parafia Najświętszego Serca Jezusa w Śremie,

Archidiecezja Poznańska

Ostatnia katecheza papieża Jana Pawła I

Dodano: 13.10.2021

Rozpoczął od prostej modlitwy, której nauczyła go mama. Mówił o miłości i cierpieniu: „Jezus jest na krzyżu. Chcesz Go pocałować? Nie możesz zrobić nic innego, jak wspiąć się na krzyż”. Zmarł następnego ranka, 28 września 1978 r. Dnia 13 października 2021 roku papież Franciszek upoważnił Kongregację ds. Kanonizacyjnych by promulgowała dekret uznający cud przypisywany wstawiennictwu sługi Bożego Jana Pawła I. Teraz można ustalić datę beatyfikacji papieża.

 

Uśmiechnięty papież

Środa 27 września 1978 roku, 32. dzień pontyfikatu Albino Lucianiego. Aula Pawła VI nabita po brzegi. Światowa prasa nazywa go „Don Camillem [prosty, małomiasteczkowy proboszcz ze znanego włoskiego serialu] w Watykanie”, zarzucają mu „elementarny i banalny sposób wyrażania się” oraz populizm, a jego przekaz recenzują jako „zaczerpnięty z Reader’s Digest”.

Zdaniem komentatorów poziomem intelektualnym nie dorównuje poprzednikowi. A jednak z tygodnia na tydzień na papieskie audiencje ściągają coraz większe tłumy. Ludzi przyciąga jego prostota, serdeczność i ten uśmiech. Tak go zapamiętają – jako „papieża uśmiechu”.

 

Ostatnia katecheza

To już czwarta środowa audiencja. Do tej pory mówił o jedności, wierze i nadziei. Dziś tematem jest miłość. Zaczyna od prostej modlitwy, której nauczyła go mama:

Mój Boże, kocham Cię całym sercem i ponad wszystko, Dobro nieskończone i nasze wieczne szczęście, i z miłości do Ciebie kocham mojego bliźniego, jak samego siebie, i przebaczam doznane krzywdy. Panie, obym Cię kochał zawsze coraz bardziej!

Chce omówić ją w prosty sposób, słowo po słowie, jak zrobiłby to parafialny katecheta.

 

Najciekawsza podróż

Przywołuje słowa swojego profesora filozofii, który w szkole tłumaczył mu, że kochać to wybiegać ku przedmiotowi miłości, którego obraz nosimy w swoim wnętrzu: „Kochać Boga to zatem podróżować ku Niemu. To przepiękna podróż”.

Wspomina dziecięce lektury książek Juliusza Verne’a, aby powiedzieć, że „podróże z miłości do Boga są o wiele ciekawsze”. Nie omija też tematu cierpienia i ofiary związanych z miłością:

Ta podróż niesie ze sobą także ofiary, ale one nie powinny nas wstrzymywać. Jezus jest na krzyżu. Chcesz Go pocałować? Nie możesz zrobić nic innego, jak wspiąć się na krzyż i pozwolić się skaleczyć kilkoma cierniami z korony, która jest na głowie Pana.

Mówi także o tajemniczym przyciąganiu człowieka przez Boga:

Miłość do Boga to także podróż tajemnicza: Ja w nią nie wyruszę, jeśli Bóg nie przejmie najpierw inicjatywy. „Nikt – powiedział Jezus – nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec”. Dodaje jednak: Bóg, który chciał naszej wolności i ją stworzył, wie jak ją szanować, jednocześnie doprowadzając serca do zamierzonego przez siebie punktu.


Miłość do Boga i miłość do człowieka

Przypomina, że miłość do Boga domaga się „totalności”:

[Kochać] całym sercem. Podkreślam ten przymiotnik: „całym”! (…) Bóg jest zbyt wielki, zbyt wiele Mu się od nas należy, aby rzucić Mu tylko kilka okruchów naszego czasu i naszego serca. (…) Pieniądze, przyjemności, fortuny tego świata, w porównaniu z Nim, to tylko fragmenty dobra i uciekające momenty szczęścia. Nie byłoby mądrze tak bardzo oddać siebie tym rzeczom, a tak mało siebie dać Jezusowi.

Podkreśla też, że miłość do Boga i miłość do człowieka są nierozdzielne:

Nie byłoby słuszne powiedzieć: „Albo Bóg, albo człowiek”. Musimy kochać „zarówno Boga, jak i człowieka”. Tego ostatniego jednak nigdy bardziej niż Boga, nigdy przeciwko Bogu lub na równi z Bogiem. (…) Stajemy tu wobec dwóch miłości, które są bliźniacze i nierozdzielne. Niektórych łatwo jest kochać, innych trudno – nie są sympatyczni, obrazili nas i wyrządzili nam krzywdę. Tylko jeśli kocham Boga na serio, dam radę ich kochać, ponieważ oni też są dziećmi Boga i On mnie o to prosi.

Na koniec mówi, że to Bóg „umieścił w naszych sercach pragnienie postępu”, i że tak, jak staramy się o postęp w technice, nauce i wielu innych dziedzinach, tak potrzebujemy postępu i rozwoju w miłości:

Chcemy robić dalsze postępy za pomocą coraz szybszych środków, osiągając coraz odleglejsze cele. Ale kochanie Boga także jest podróżą. Bóg chce, aby była ona coraz intensywniejsza i doskonalsza. Powiedział do wszystkich swoich uczniów: „Jesteście światłością świata, solą ziemi”, „bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz”. To znaczy: Kochaj Boga nie trochę, ale bardzo. Nie zatrzymuj się w punkcie, do którego już dotarłeś, ale z Jego pomocą rozwijaj się w miłości!


Nagła śmierć papieża

W pewnym momencie ktoś z tłumu krzyknął: Papa! Lunga vita! – Ojcze Święty! Żyj długo! Papież się uśmiechnął i kontynuował przemówienie. Moment ten zarejestrowano na nagraniu [od 05:15].

Nikt nie spodziewał się, że to ostatni dzień pontyfikatu. Następnego ranka, w czwartek 28 września 1978 roku, świat obiegła wiadomość o niespodziewanej śmierci niespełna 66-letniego Albino Lucianiego, którego jedna z sióstr zakonnych znalazła rano martwego w jego apartamencie.

Przyczyną śmierci była najprawdopodobniej rozwijająca się niepostrzeżenie choroba naczyniowa, która doprowadziła do ataku serca. Atmosfera podejrzliwości i strachu, jaka panowała w tamtych latach we Włoszech i pewne niejasności co do szczegółów śmierci „wrześniowego papieża” doprowadziły do powstania na ten temat licznych teorii spiskowych. Najlepiej podsumował to chyba jeden z dziennikarzy włoskiej telewizji Rai Tre w reportażu o Albino Lucianim:

„Prawda jest taka, że Jan Paweł I odszedł. Odszedł, zostawiając nas zagubionych. Odszedł na palcach, tak jak przyszedł. Nocą, na początku jesieni. Odszedł sam i nikt nie mógł nic zrobić. Odszedł, jak odchodzi wielu. U początku, bez powodu. Odszedł, jak to się dzieje codziennie, każdej godziny, każdej minuty… To jest cała i jedyna tajemnica śmierci Jana Pawła I. Śmierć sama, która przychodzi jak nocny złodziej i w jednej chwili okrywa zimnym cieniem świat i jego sprawy. W jednej chwili. Ale to tylko jeden moment niepokoju przed spotkaniem, przed wpadnięciem na zawsze w objęcia Ojca”.


Modlitwa Jana Pawła I

Sam papież Luciani, którego proces beatyfikacyjny zbliża się ponoć już do końca, napisał kiedyś taką modlitwę, którą warto chyba uczynić swoją:

Proszę Cię o jedną łaskę, Panie. Chciałbym, żebyś był blisko mnie, gdy będę zamykał oczy na tym świecie. Chciałbym, żebyś trzymał moją dłoń w Twojej dłoni, jak mama robi ze swoim dzieckiem w godzinie niebezpieczeństwa. Dziękuję, mój Panie.

aleteia.org

Zobacz także...

List Arcybiskupa Poznańskiego w związku z decyzją Ojca Świętego

Zobacz więcej

Zapraszamy na nadchodzące wydarzenia kulturalne w Katolickim Centrum Edukacji i Kultury

Zobacz więcej

Październik miesiącem różańca świętego – zapraszamy na nabożeństwa

Zobacz więcej

Filmowe rekolekcje ewangelizacyjne ze św. Andrzejem Bobolą

Zobacz więcej