Abp Stanisław Gądecki
Czyńcie to na moją pamiątkę. Msza święta Wieczerzy Pańskiej (Katedra Poznańska – 1.04.2021).
W Wielki Czwartek wieczorem Kościół na całym świecie rozpoczyna Triduum Paschalne, czyli trzy święte dni. Właściwie jest to jedno święto trwające przez trzy dni. Nie ma ważniejszego święta w roku liturgicznym Kościoła.
Wieczorna Msza święta jest uroczystym wspomnieniem Ostatniej Wieczerzy, w której Pan Jezus ofiarował Bogu Ojcu swoje Ciało i Krew pod postaciami chleba i wina, ustanawiając sakrament Eucharystii i Kapłaństwa.
„W noc ostatnią, przy Wieczerzy,
z tymi, których braćmi zwał,
pełniąc wszystko jak należy,
czego przepis prawny chciał,
sam Dwunastu się powierzył,
i za pokarm z Rąk Swych dał”.
(Pangue lingua).
Dzisiaj – chociaż większość z wiernych nie może fizycznie uczestniczyć w katedralnej liturgii – Kościół, czyli Chrystus oraz ok. miliard trzysta czterdzieści pięć milinów wiernych (Annuarium Statisticum Ecclesiae 2019) trwa na rozważaniu tajemnicy Wieczernika. W katedrze poznańskiej staramy się dzisiaj rozważyć trzy kwestie: Paschę Mojżesza, Paschę Jezusa i Paschę chrześcijanina.
1. PASCHA MOJŻESZA
Pierwsza sprawa to Pascha Mojżesza. Ciekawa jest etymologia tego słowa. Pojawia się ono w dwunastym rozdziale Księgi Wyjścia w mowie Boga skierowanej do Mojżesza. Hebrajskie słowo pesach ma tam dwojakie znaczenie. Raz pojawia się w sensie czasownikowym i wówczas oznacza „przejść, oszczędzić”: „Gdy ujrzę krew, przejdę obok [pasachti] i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską” (Wj 12,13). Drugim razem używa się go rzeczownikowo i wtedy oznacza ono „ofiarę Paschy”, ofiarę Przejścia: „Mojżesz zwołał wszystkich starszych Izraela i rzekł do nich: ‘Odłączcie i weźcie baranka dla waszych rodzin i zabijcie jako paschę” (Wj 12,21). „Gdy się was zapytają dzieci: cóż to za święty zwyczaj? – tak im odpowiecie: ‘To jest ofiara Paschy na cześć Pana, który w Egipcie ominął domy Izraelitów. Poraził Egipcjan, a domy nasze ocalił’” (Wj 12,26-27). A zatem Pascha to z jednej strony wspomnienie pewnego ważnego wydarzenia, związanego z ocaleniem Izraelitów w Egipcie od śmierci. Z drugiej zaś strony jest to doroczne święto przeżywane na cześć dawnego wydarzenia.
Trzeba od razu zaznaczyć, że głównym narzędziem ocalenia życia Izraelitów podczas zarazy była wówczas krew baranka. Każda izraelska rodzina miała postarać się o jednorocznego „baranka dla rodziny”, którego zabije czternastego dnia pierwszego miesiąca roku „o zmierzchu”. „I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać”. „Aż do rana nie powinien nikt z was wychodzić przed drzwi swego domu. A gdy Pan będzie przechodził, aby porazić Egipcjan, a zobaczy krew na progu i na odrzwiach, to ominie Pan takie drzwi i nie pozwoli Niszczycielowi wejść do tych domów, aby [was] zabijał” (Wj 12,22-23). Tak więc w noc paschalną Niszczyciel oszczędził tylko tych, którzy okazali się wiarą w moc ocalającą krwi. „Śmierć baranka stała się dla ludu murem obronnym” (Meliton z Sardes, Homilia paschalna, 30).
Ale oprócz krwi podczas Paschy Mojżesza pojawia się także ciało baranka. „I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami. […] Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana” (Wj 12,8-9.11). Krew niewinnego baranka oraz jego ciało stały się nieodzownymi składnikami jednej i tej samej wieczerzy paschalnej.
Gdy idzie o Egipcjan, to faktycznie tej samej nocy anioł Pański przeszedł przez Egipt i pozabijał „wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła”. „O północy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu: od pierworodnego syna faraona, który siedzi na swym tronie, aż do pierworodnego tego, który był zamknięty w więzieniu, a także wszelkie pierworodne z bydła. I wstał faraon jeszcze w nocy, a z nim wszyscy jego dworzanie i wszyscy Egipcjanie. I podniósł się wielki krzyk w Egipcie, gdyż nie było domu, w którym nie byłoby umarłego” (Wj 12,29-30).
Zabicie pierworodnych chłopców egipskich było karą za upór faraona, ale również skutkiem mordowania chłopców hebrajskich przez Egipcjan. Gdy w Egipcie objął rządy nowy król i zauważył, że lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy od Egipcjan, postanowił, że trzeba temu postawić kres. Najpierw starał się uciemiężyć Izraelitów ciężkimi pracami a gdy to nie dało spodziewanego rezultatu, postanowił wyniszczyć Hebrajczyków w sensie demograficznym. Wydał całemu ludowi egipskiemu rozkaz: „Wszystkich nowo narodzonych chłopców Hebrajczyków należy wyrzucić do rzeki…” (por. Wj 1,8-22).
To właśnie ta ostatnia, dziesiąta, plaga egipska zadecydowała, że faraon ostatecznie uwolnił Hebrajczyków z niewoli i puścił ich wolno. „I jeszcze w nocy kazał faraon wezwać Mojżesza i Aarona, i powiedział: ‘Wstańcie, wyruszajcie z pośrodka mojego ludu, tak wy, jak Izraelici! Idźcie i oddajcie cześć Panu według waszego pragnienia. Weźcie ze sobą owce wasze i woły, jak pragnęliście, i idźcie. Proście także o łaskę dla mnie’” (Wj 12,31-32).
Odtąd dzień Paschy miała być obchodzony przez Hebrajczyków każdego roku jako pamiątka ich wyzwolenia: „Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu świętować będziecie” (Wj 12,14). Święto to stało się nie tylko historycznym wspomnieniem (hbr. zikkarón) dawnych dzieł Bożych z przeszłości, ale również ich teraźniejszą aktualizacją. W każdym kolejnym pokoleniu Izraelita winien się czuć członkiem narodu, który aktualnie, w tym momencie, wychodzi z „domu niewoli”, osobiście przechodzi przez Morze Czerwone, zawiera przymierze z Bogiem i wchodzi do ziemi obecanej „mlekiem i miodem płynącej”.
List do Hebrajczyków, odnosząc się do święta Paschy, podsumowuje je następującymi słowami: „Przez wiarę uczynił Paschę [πιστει πεποιηκεν το πασχα] i pokropienie krwią, aby nie dotknął się ich ten, który zabijał to, co pierworodne” (Hbr 11,28). A zatem – w myśli autora tego Listu – działanie Mojżesza w tamtym momencie wynikało właśnie z wiary. Niewątpliwie Mojżesz – mając za sobą doświadczenie wcześniejszych niepowodzeń swojej misji – musiał posiadać wielką wiarę skoro zaufał, że dla ocalenia jego ziomków wystarczy zwykłe pokropienie krwią niewinnego baranka.
„A wszystko to przydarzyło się im [Izraelitom] jako zapowiedź rzeczy przyszłych…” – uczy św. Paweł (1 Kor 10, 11). Dlatego Ojcowie Kościoła podkreślali później, że krew wskazująca na domy Izraelitów była skuteczna tylko dlatego, ponieważ stanowiła znak i zapowiedź krwi Baranka Bożego, Jezusa Chrystusa, który wiele wieków później odda życie dla ocalenia ludu Bożego. Jeżeli sam znak krwi baranków – pisze św. Jan Chryzostom – który jedynie wskazywał na rzeczywistości mające nastąpić na Golgocie posiadał tak wielkie znacznie, że uratował Izraelitów przed śmiercią, to jakże wielka musi być moc Najświętszej Krwi Chrystusa.
2. PASCHA JEZUSA
Druga kwestia to Pascha Jezusa. Gdy po wielu wiekach nadeszła pora, Jezusa spotkał się ze swoimi uczniami, aby spożyć nakazaną przez Mojżesza wieczerzę paschalną. Miał bowiem głęboko w sercu wyryty – podobnie jak inni Izraelici – mojżeszowy nakaz dotyczący dorocznego świętowania Paschy: „noc ta winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich Izraelitów po wszystkie pokolenia” (Wj 12,42). „Przestrzegajcie tego przykazania jako prawa na wieki ważnego dla ciebie i dla twych dzieci! Gdy zaś wejdziecie do ziemi, którą da wam Pan, jak obiecał, przestrzegajcie tego obyczaju. Gdy się was zapytają dzieci: cóż to za święty zwyczaj? – tak im odpowiecie: ‘To jest ofiara Paschy na cześć Pana, który w Egipcie ominął domy Izraelitów. Poraził Egipcjan, a domy nasze ocalił’” (Wj 12,24-27).
Czy ostatnia ziemska noc Jezusa była rzeczywiście nocą Paschy? Z Ewangelii synoptycznych wynika, że idzie faktycznie o wieczerzę paschalną (Mt 26,1-35; Mk 14,12-25; Łk 22,7-38). Chronologia synoptyków jest prawdziwa; Jezus i uczniowie spożywają Paschę w Jerozolimie w porze nocnej (por. 1 Kor 11,23). Według synoptyków Jezus dodał – do tradycyjnej formy świątecznej wieczerzy – nowy element w postaci podwójnego daru; daru Jego Ciała i Jego Krwi. Wprawdzie spożywanie chleba niekwaszonego i picie wina było czymś naturalnym w noc paschalną, ale tym razem ten podwójny dar stał się bezpośrednią zapowiedzią bliskiej już śmierci Jezusa.
Z kolei relacja Jana Ewangelisty – sugerująca, że wieczerza była spożywana w przededniu Paschy – z motywów teologicznych zmienia chronologię (J 13,1-26). Jan odwołuje się do egzegezy alegorycznej i pragnie uwypuklić, że Jezus umrze w tej samej godzinie, w jakiej zabijano baranki paschalne w świątyni jerozolimskiej. Dzięki temu – dla Jana – Jezus może stać się alegorią Baranka Paschalnego (por. J 1,29; 19,33-36). W miejsce paschalnego baranka Jezus wydał na śmierć samego siebie, swoje Ciało i swoją Krew. W ten sposób uprzedził On swoją śmierć, zgodziwszy się na nią dobrowolnie: „Nikt Mi nie zabiera życia, lecz Ja sam z siebie je oddaję” (J 10,18). Dzięki temu dawna Pascha Mojżesza nabrała nowego, znacznie głębszego, pełnego znaczenia.
W Janowej wersji Ostatniej Wieczerzy od spożywania darów eucharystycznych zostaje uzależnione życie wieczne: „Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. […] Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,51.53-54.58); (Joachim Gnilka, Jezus z Nazaretu, Kraków 1997, s. 335-346).
Jan Chryzostom – w swoich katechezach eucharystycznych – napisał: „Co mówisz, Mojżeszu? Krew baranka obmywa ludzi? Zbawia ich od śmierci? Jak krew zwierzęcia może oczyścić ludzi, zbawić ich, mieć moc przeciwdziałania śmierci? W istocie [starotestamentalny] baranek mógł być jedynie symbolem, a zatem wyrazem nadziei i oczekiwania na kogoś, kto byłby w stanie wypełnić to, czego nie mogła dokonać ofiara ze zwierzęcia. Jezus sprawował Paschę bez baranka i bez świątyni. On sam był oczekiwanym Barankiem, tym prawdziwym, jak głosił Jan Chrzciciel na początku publicznej posługi Jezusa: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Jego krew, czyli Jego miłość z której powodu dobrowolnie wydał się za nas, jest tym, co nas zbawia ( por. Benedykt XVI, Jezus świętując Paschę, antycypował swą śmierć. Msza św. Wieczerzy Pańskiej – 5.04.2007).
Ongiś […] była cenna ofiara z baranka,
a dziś bez wartości, gdyż jest życie Pana, cenna śmierć baranka,
a dziś bez wartości, gdyż jest Pana zbawienie, cenna krew baranka,
a dziś bez wartości, gdyż jest Duch Pański, cenna niema owca,
a dziś bez wartości, gdyż jest Syn nieskazitelny, cenna świątynia na ziemi,
a dziś bez wartości, gdyż jest Chrystus w niebie, cenna ziemska Jerozolima,
a dziś bez wartości, gdyż jest Jerozolima niebieska, cenne skąpe dziedzictwo,
a dziś bez wartości, gdyż przeobfita jest łaska”
(Meliton z Sardes, Homilia paschalna, 43-45).
3. PASCHA CHRZEŚCIJANINA
Trzecia kwestia to Pascha chrześcijanina. Podobnie jak Mojżesz nakazał świętować Paschę egipską, tak Chrystus nakazał nam świętować Eucharystię, Paschę Nowego Przymierza: „czyńcie to na moją pamiątkę” (Łk 22,19). Uczniowie – czyli Kościół wszystkich czasów – wspomina ten nakaz z największą wdzięcznością.
„Bracia: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: ‘To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!’. Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: ‘Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!’. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie” – pisze Apostoł Paweł w tej najstarszej i najkrótszej relacji Kościoła apostolskiego na temat Eucharystii (1 Kor 11,23-26). Gdy czytamy ten tekst uderza w nas prostota tego przekazu. Kościół apostolski po prostu wypełniał nakaz Pana i zbierał się na wspólnym posiłku, przywołując wieczernikowe dzielenie się chlebem i winem.
Tak właśnie: „Kościół otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych darów, ale jako dar największy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak też dar Jego dzieła zbawienia. Nie pozostaje ono ograniczone do przeszłości, skoro ‘to, kim Chrystus jest, to, co uczynił i co wycierpiał dla wszystkich ludzi, uczestniczy w wieczności Bożej, przekracza wszelkie czasy i jest w nich stale obecne […]
Gdy Kościół sprawuje Eucharystię, pamiątkę śmierci i zmartwychwstania swojego Pana, to centralne wydarzenie zbawienia staje się rzeczywiście obecne i ‘dokonuje się dzieło naszego Odkupienia’. Ofiara ta ma do tego stopnia decydujące znaczenie dla zbawienia rodzaju ludzkiego, że Jezus złożył ją i wrócił do Ojca, dopiero wtedy, gdy zostawił nam środek umożliwiający uczestnictwo w niej, tak jakbyśmy byli w niej obecni.
W ten sposób każdy wierny może w niej uczestniczyć i korzystać z jej niewyczerpanych owoców. Oto wiara, którą przez wieki żyły całe pokolenia chrześcijan. Tę wiarę Magisterium Kościoła nieustannie potwierdzało z radosną wdzięcznością za nieoceniony dar. […] Cóż większego Jezus mógł uczynić dla nas? Prawdziwie, w Eucharystii objawia nam miłość, która posuwa się ‘aż do końca’ (por. J 13,1) – miłość, która nie zna miary” (Ecclesia de Eucharistia, 1).
„Ciało Chrystusa pośrodku Historii,
kropla po kropli kielich rozdzielony.
W komunii, dla wszystkich, bez glorii.
Hostio Najświętsza, narodzona z męki,
której owoc w kłos został przemieniony…
Kolistej wieczności dzięki”
(J. L. Ortiz de Lanzagorta, Eucharystia, tłum. J. Szymik).
Pewien niewierzący filozof powiedział: „Człowiek jest tym, co je”, chcąc przez to wyrazić, że w człowieku nie ma jakościowej różnicy między materią a duchem, ale że wszystko sprowadza się w nim do komponentów organicznych i materialnych. I oto w ten sposób jeszcze raz się zdarzyło, że ateista – nie wiedząc o tym – dał najlepszą definicję pewnej tajemnicy chrześcijańskiej. Dzięki Eucharystii chrześcijanin jest naprawdę tym, co spożywa.
Przy tej okazji ktoś zwrócił uwagę na metaforę koła. Wyobraźmy sobie trzy koła: koło największe, którym jest cały wszechświat. Wewnątrz niego koło mniejsze, którym jest Kościół. A w końcu w tym kole jeszcze mniejsze koło, którym jest Hostia. Hostia jawi się nam jako centrum i słońce nie tylko Kościoła, ale i reszty ludzkości i całego, także nieożywionego świata. Różnica jest tylko taka, że Kościół wie o tym; świat natomiast nie wie, że jego centrum stanowi Chrystus.
W każdej Eucharystii – przez chleb i wino, które pod działaniem Ducha Świętego stają się Chrystusem – możemy bowiem zakosztować prawdziwego wyzwolenia. Zwyciężamy śmierć duchową i rodzimy się jako osoby gotowe kochać. I właśnie dlatego, że kochamy, nie umieramy duchowo. Więcej jeszcze, wiemy, że już przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci. Kto nie kocha, trwa w śmierci (1 J 3,14). Eucharystia jest zatem wyzwoleniem obejmującym całą historię, także w jej najbardziej konkretnych aspektach życia społecznego, kulturalnego, politycznego i gospodarczego (por. Marko I. Rupnik, Wieczysta Pamiątka).
ZAKOŃCZENIE
Na koniec, prośmy więc Ducha Świętego, aby dopomógł nam coraz głębiej rozumieć przedziwną tajemnicę Eucharystii i coraz bardziej ją kochać. Na tym też zakończmy nasze dzisiejsze rozważanie, posługując się słowami autora Boskiej Komedii:
„Fantazji wzniosłej tu zabrakło lotu,
Ale mej woli i mych pragnień gońce,
W ruch już wprawiła, na kształt kół obrotu.
Miłość, co gwiazdy porusza i słońce”.
(Dante, Boska komedia, Raj, Pieśń 33, 142-145). Amen.