Nie wyobrażam sobie duszpasterstwa, gdzie się ludzi prowadzi na smyczy. Pan Jezus nauczał dorosłych a błogosławił dzieci. U nas jest odwrotnie. Nauczamy dzieci a błogosławimy dorosłych. To trzeba zmienić. Brakuje solidnej formacji ludzi dorosłych.
Marcin Przeciszewski, KAI: Dziś Ksiądz został wyświęcony na biskupa. Jak ta droga się zaczęła? Kiedy Księdza spotkało powołanie?
Bp Szymon Stułkowski: Wiele zawdzięczam świadectwu mojej Mamy i jej modlitwie. Mamę charakteryzowała silna pobożność maryjna, a ojciec był raczej niewierzący. Gdy zdecydowałem się na kapłaństwo, ojciec stwierdził, że to porażka wychowawcza. Byłem przekonany, że jestem powołany na misje, najpierw chciałem iść do werbistów, ale pod wpływem stałego spowiednika wybrałem seminarium diecezjalne w Poznaniu. Można powiedzieć, że powołaniu misyjnemu przeszkodził stały spowiednik.
Jako hasło na obrazku prymicyjnym wybrałem cytat z powołania proroka Jeremiasza: „Pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, będziesz mówił cokolwiek tobie polecę!”. Posłano mnie najpierw do ośrodka Ruchu Światło-Życie, przez 2 lata wydawało mi się, że będzie to już moja droga, ale okazało się inaczej. Następnie odkryłem drogę odnowy charyzmatycznej, wreszcie pojechałem na studia do Wiednia.
Studiując w Austrii, jednocześnie pracowałem w parafii i zobaczyłem jak mała trzódka wiernych może głęboko angażować się w Kościół. Poznałem nowe metody duszpasterzowania w zdechrystianizowanym otoczeniu.
A kiedy wróciłem, marzyłem by pracować w jakimś zespole, który wypracowuje duszpasterskie strategie. W 2006 r. dostałem od abp. Stanisława Gądeckiego propozycję wejścia do Komisji Episkopatu ds. Duszpasterstwa – w roli sekretarza. Rzeczywistość przerosła marzenia. Znalazłem się w strukturze, która przygotowywała programy duszpasterskie w skali całej Polski.
A szczególnie ważne okazały się dla mnie przygotowania do jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski. Udało się tym poruszyć cały kraj. Następnie zostałem rektorem seminarium duchownego w Poznaniu. Bycie rektorem seminarium to zadanie trudne i odpowiedzialne. Jest to najważniejsza placówka w diecezji, nazywana „źrenicą oka”.
KAI: Jako rektor wprowadził Ksiądz np. rok propedeutyczny, co jest rzadkością w Polsce. Dlaczego się Ksiądz na to zdecydował?
– Dla jasności: to arcybiskup poznański wprowadził to rozwiązanie. Nowy dokument o formacji, obowiązujący w całym Kościele katolickim, nakłada obowiązek istnienia takiego roku. A to dlatego, że młodzi dziś są zupełnie inni niż w moim pokoleniu, przed 30 laty.
Rok propedeutyczny jest to niezbędny okres wstępnej formacji, zanim rozpoczną się studia na poziomie uniwersyteckim w seminarium duchownym. Dziś młody człowiek, który odkrywa powołanie kapłańskie potrzebuje wstępnego okresu na poznanie siebie, na uczenie się budowania relacji z innymi we wspólnocie, na wstępne rozeznanie powołania. To czas na przyjrzenie się problemom, które przynoszą kandydaci ze sobą i na wstępne rozeznanie, co można z tym zrobić.
To miesiące powolnego wprowadzenia w duchowość, by budować żywą osobistą relację z Jezusem. To także dni wstępnych wykładów, warsztatów i ćwiczeń. Na szczęście mamy o wiele więcej – niż kiedyś – wiedzy antropologicznej która ma pomóc młodym ludziom najpierw przyjrzeć się swojemu człowieczeństwu, by je uporządkować i ukształtować, żeby dopiero na tym gruncie budować formację ku kapłaństwu.
Wrażliwość tych młodych jest inna. Kształtowana jest w dużej mierze przez świat wirtualny. Każdy z nich ma wyćwiczoną rękę w obsłudze smartfona, co może ułatwia powierzchowną komunikację, ale znacznie trudniej jest im wejść w głębszą relację z drugim człowiekiem czy w modlitwę w ciszy. Świat cyfrowy ciszy nie akceptuje. Trudniej jest im zatrzymać się nad Słowem Bożym.
Trzeba stopniowo się tego uczyć. Są seminaria, gdzie nie wolno mieć telefonów komórkowych. My na to pozwalamy, gdyż jesteśmy przekonani, że człowiek nie tyle powinien oderwać się od wirtualnego świata, co nauczyć się w nim żyć. Musimy uczyć się odpowiedzialnego korzystania z tych narzędzi, bo przecież nie da się studiować bez dostępu do internetu.
W okresie roku propedeutycznego młodzi mieszkają w ośrodku rekolekcyjnym w Nadziejewie 40 km pod Poznaniem, poznając się nawzajem i formując. Mają różne zajęcia, wykłady i warsztaty. Na stałe mają jednego formatora, a dojeżdżają wykładowcy z Poznania.
KAI: Teraz zaczyna się nowa misja w życiu Księdza – jako biskupa? Co to oznacza?
– Odczytuję to jako znak Bożego Miłosierdzia dla mnie, słabego i niedoskonałego człowieka. A także jako wezwanie do nawrócenia.
KAI: To znaczy…?
– Nawrócenie to budowanie żywej relacji z Jezusem. Poprzez wybór na biskupa Bóg pokazuje, że moja relacja z Nim ma być głębsza, żywsza i owocniejsza. Ufam, że będzie to promieniować na zewnątrz, na tych, do których jestem posłany.
Nie lubię, jak ktoś mówi, że zostałem wyniesiony do godności biskupiej. Jako ludzie ochrzczeni wszyscy mamy równą godność. Wyraźnie mówi o tym Sobór Watykański II. Jest to godność bycia przybranym dzieckiem Bożym. Nie ma większej godności. W Kościele jest ścieżka kariery, ale po chrzcie jest tylko jeden kierunek tej ścieżki, jest to kariera w dół, w służbę. Każdy urząd w Kościele, to służba. A jeśli ktoś uważa inaczej, to znaczy, że nie rozumie Ewangelii.
KAI: A jak Ksiądz ocenia sytuację w jakiej znajduje się dziś Kościół w Polsce? Coraz częściej mówi się o zjawiskach kryzysowych. Co dziś jest najważniejsze w pracy duszpasterskiej?
– Nie możemy reagować tylko na to, co już się stanie, Kościół nie jest strażą pożarną, która reaguje wtedy, gdy coś się pali… Musi uważnie nasłuchiwać, co Duch Święty mówi do nas dziś. I w oparciu o to wyznaczać konkretne ścieżki i drogi duszpasterstwa.
Najważniejszą misją Kościoła jest przekaz wiary, aby świat poznał, że Jezus jest Zbawicielem! Troska o to, by ludzie w sposób dojrzały i odpowiedzialny stawali przed Panem Bogiem. Nie wyobrażam sobie duszpasterstwa, gdzie się ludzi prowadzi na smyczy. Chodzi o to, by towarzyszyć im w budowaniu żywej relacji z Jezusem, a także uczyć współodpowiedzialności za Kościół.
Wszyscy jesteśmy wezwani do tego, by wiarę przekazywać dalej. Nie uda się to tylko w domu, szkole czy parafii. Musimy to zrobić razem. Każdy z nas – tam, gdzie jest – jest kolejnym ogniwem w łańcuchu przekazu wiary.
A czasy są trudne, gdyż musimy konfrontować się z grzechami, które w Kościele były i są. Trzeba do tego podejść w sposób odpowiedzialny. Bóg stawia nas w tej sytuacji i trzeba się z tym zmierzyć.
KAI. Zmierzyć, to znaczy…
– Uderzyć się w pierś i postawić na pierwszym miejscu tych, którzy zostali skrzywdzeni. Pomóc im przywrócić podeptaną godność. A równocześnie trzeba pomóc sprawcom.
KAI: W czym konkretnie mamy pomagać sprawcom przestępstw?
– W nawróceniu. W uznaniu swojej winy, w podjęciu pokuty i zadośćuczynienia. Niezbędna jest też pomoc terapeutyczna, gdyż są to ludzie o poważnych zaburzeniach osobowości. Przeniesienie sprawcy do stanu świeckiego jest słuszne, ale to nie jest jedynie to, czego wymaga od nas Ewangelia.
KAI: Czy nie niepokoi Księdza Biskupa sytuacja, kiedy badania socjologiczne wskazują na spadek autorytetu Kościoła? Obecnie autorytet ten wynosi ok. 45 %, gdy tymczasem jeszcze niedawno było to ponad 60%.
– Nie dziwi mnie to. W badaniach nie są pytani ludzie, którzy głęboko identyfikują się z Kościołem. To osoby o różnym stosunku do Kościoła. Obecne problemy Kościoła inaczej widzą ludzie świadomie w nim zaangażowani. Oni wiedzą, że są też Kościołem. Przeżywają ten kryzys z bólem, ale nie zmienia to ich przywiązania do Kościoła, gdyż są w stanie zauważyć także dobro, które zdecydowanie przeważa to, co jest złe.
Nawet wśród ofiar wykorzystywania seksualnego przez księży są osoby dziś zaangażowane w Kościele. Kościół nie jest idealny. Jest to święty Kościół grzesznych ludzi.
KAI: A jakie Ksiądz Biskup widzi najważniejsze priorytety na dziś dla Kościoła w Polsce?
– Po pierwsze rodzina, gdyż widzimy zmasowany atak na rodzinę. W różny sposób na nowo próbuje się ją definiować, także jako związek osób tej samej płci. Chociaż młodzi ludzie wciąż mówią, że najważniejszym marzeniem dla nich jest zbudować szczęśliwy dom, nie jest to takie proste.
Bardzo ważnym zadaniem dla Kościoła jest troska o to, aby rodzina była szczęśliwa i stabilna. Ostatnio byłem na prymicjach, kiedy młody kapłan powiedział, że dwóch rzeczy jest pewien, tj. miłości swoich rodziców i powołania do kapłaństwa. To piękne świadectwo. Można pozazdrościć takiego domu.
Druga sprawa to dorośli i ich formacja. Dokumenty Kościoła mówią wyraźnie, że dorośli są podstawowym podmiotem katechezy. Pan Jezus nauczał dorosłych a błogosławił dzieci. U nas jest odwrotnie. Nauczamy dzieci a błogosławimy dorosłych. To trzeba zmienić. Brakuje solidnej formacji ludzi dorosłych.
W Poznaniu mamy piękne doświadczenie, jakim jest projekt katechezy dorosłych. Abp Gądecki powiedział kiedyś, że jeśli chodzi o katechezę dorosłych, to nie wierzy, że zrobią to księża. Dlatego prosi świeckich, aby ewangelizowali, korzystając z własnego doświadczenia życia i z własnego języka przekazu wiary.
W archidiecezji poznańskiej mamy ok. 400 katechistów pracujących z dorosłymi. Są to ludzie z odpowiednim przygotowaniem intelektualnym, duchowym, pedagogicznym i pastoralnym. To szeroki projekt, realizowany na razie na poziomie przygotowania do chrztu (dotyczy rodziców i chrzestnych), przygotowania rodziców przed pierwszą komunią dzieci oraz rodziców przed bierzmowaniem ich dzieci.
KAI: Ksiądz Biskup staje się członkiem Konferencji Episkopatu. Czy jako młody biskup chciałby zmienić coś w pracy tego gremium?
– Najpierw muszę uczyć się bycia biskupem, poznać zadania biskupa… Rewolucyjne myślenie jest mi dalekie. Jestem przekonany, że Kościół reformuje się otwierając się na Ducha Świętego. Najważniejsze, to być otwartym na Ducha Bożego, nasłuchiwać co On mówi do Kościoła. Chodzi tu o analizowanie sytuacji w jakiej obecnie żyją ludzie, sytuacji świata, patrząc na to w świetle Słowa Bożego i modlitwy.
KAI: Mówi się, że Kościół winien być krytycznym sumieniem demokracji. Jak widzi Ksiądz Biskup tę role Kościoła w dzisiejszej Polsce, kiedy Kościół oskarżany jest o sojusz z jedną partią?
– Kościół jest od tego, by ludzi łączyć na fundamencie relacji z Bogiem. A jest to zupełnie inna misja niż cele partii politycznych, które ludzi dzielą, by zyskać zwolenników. Episkopat jasno określił politykom sprawującym dziś władzę w Polsce, że ma inną wizję np. gdy chodzi o obronę życia czy o pomoc uchodźcom (planowane korytarze humanitarne) oraz opozycji, iż proponowane rozwiązania dotyczące wychowania seksualnego godzą w godność osoby ludzkiej i odbierają rodzicom niezbywalne prawo do wychowania swoich dzieci. To jest ważny proroczy głos, zawierający ocenę tego, co robią politycy.
Marcin Przeciszewski / KAI | 10/06/2019